z cyklu fakty i kity

z cyklu fakty i kity
- Malkontentem trzeba się urodzić - powiedziała dumnie Mirabelka.

poniedziałek, 24 czerwca 2013

Nie zawsze słoma z butów.

Wiem, tytuł może mylić, ale dla mnie buty, to kroki, to pozostawione ślady, a ślady to cienie. I ten słomiany zapał co w dziurawych butach maszeruje, jest we mnie, to cała ja.
Nie wiem nadal dokąd zmierzam. Masę rzeczy zaczynam, ale nie potrafię nic skończyć. A właściwie może kończę szybciej niż zaczynam. Przez to nadal nie wiem jak wiele rzeczy smakuje, bo karmię się tym wszystkim zbyt zachłannie, kompulsywnie.

W pracy denerwowali mnie ludzie, w końcu zaczynała denerwować mnie sama praca. Zapalałam się i jeszcze szybciej gasłam, bo okazywało się, że nie osiągam spełnienia, żadnego orgazmu. Czytając książki jedna po drugiej, odłączałam się od wszystkiego, potem kolejna, czwarta, piąta i zapadałam się. Przy setnej, dwusetnej stronie, już nie chciałam nawet wiedzieć jak potoczyły się losy mojego bohatera, przestawało mnie to zupełnie interesować. Nie zachwycały metafory, a co autor miał na myśli nie miało jakiekolwiek znaczenia. Potem brałam się za kolejną rzecz i jedynie lepiły mi się palce. I coś co cieszyło jak dziecko, zmieniało swój wyraz w grymas.

Rozpalam się jak świeca, trawię tym ogniem, a potem niewiadomo skąd przychodzi nagle silniejszy podmuch i pozostaje jedynie swąd. Może bywam zbyt podatna na wiatry wiejące z różnych stron.

Zrobiłam w życiu niejeden szalik na drutach, nigdy nie skończony; dłubałam w ziemi pazurami z zapałem sadząc kwiatki, ale one kwitły i więdły tak samo szybko jak ja; pisałam wiersze, ale dowiedziałam się, że są zbyt trudne, bo zrozumiałe tylko dla mnie, więc komu i po co; garowałam w kuchni piekąc zdrowy chlebek, a piecyk rozgrzewał się bardziej niż ja; czytałam czyjeś pamiętniki, ale wchodząc z butami w cudze życie czułam się jak nieproszony gość; lepiłam aniołki, ale ile można ulepić aniołów, kończą się obdarowywani; projektowałam własny dom i zbudowałam go, ale jedynie na pomiętej kartce w kratkę; odchudzając się tyłam jeszcze więcej; obejrzałam setki filmów i do tej pory nie nauczyłam się zapamiętywać tytułów, nie panując nad fabułą nie umiem ich nawet opowiedzieć, o nazwiskach aktorów w ogóle nie ma mowy; ćwiczyłam bez rezultatów, do tej pory nie umiem oddychać i męczę się szybko.

Wszystko, w dowolnej kolejności, co robię i robiłam, robię kompulsywnie, by na koniec powiedzieć sobie, to nie tak, nie umiem i po co! Nie ma sensu, nie rozumiem, niczego nie potrafię, do niczego się nie nadaję.

Za każdym razem mam wrażenie, że wbiegam na bosaka do pociągu, a on odjeżdża spóźniony w inną stronę.
Ktoś powiedział, że nie liczy się start, a meta, ale jeśli po drodze pozostawiam same cienie, to wszystko staje się zwyczajną słomą, nawet jeśli z butów nie wystaje.

13 komentarzy:

  1. Mirabelko!!!! Piszesz o mnie :)
    Mam tak samo :)
    Zapominanie tytułów książek, filmów, nazwisk aktorów :) Łapanie się za wszystko za co tylko mozna. Malowanie, dekorowanie, florystyka i tak dalej.
    Wiesz....my może chcemy "za bardzo" dlatego tak mamy? Ciągle szukamy czegoś nowego, chcemy poznać i zobaczyć jak najwięcej. Powiedz wolałabyś się zamknąć w domu i tylko gotować czy piec chlebek i pisać wiersze? Odnalazłabyś w tym swoje szczęście? Myślę że nie.
    Jesteśmy niespokojnymi duchami :) Ale ja to w sobie nawet lubię :) I ludzie którzy mnie otaczają też. Mówią że ze mną nie można się nudzić :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ale w tym co mówisz jest jakiś entuzjazm i nie pachnie zupełnie porażką. :)

      Usuń
    2. No bo jaka to porażka :)
      Jestes ciekawa świata, kolorowa. Chcesz wszystkiego spróbować, dotkąć. To jest fajne :) Nie jestes nudna!!!
      Buziak ogromny :*

      Usuń
  2. ...również łapałem się za kilka rzeczy i teraz leży wszystko pierdzielnięte i tylko kurz gromadzi. Jednak po kilku takich akcjach stwierdziłem, że trzeba zawęzić obszar zainteresowań bo tak się dalej nie da i czasu na życie braknie. Mam kilka pasji i tego się trzymam...

    ...pozdrawiam...

    OdpowiedzUsuń
  3. strasznie mnie tu deprechą zapachniało...a to nie do końca prawda...że nic, że w ogóle....,że byle jak... , że nie do końca.... bzdura
    potrafisz kochac jak nikt inny bliskich, zwierzęta...do końca, szczerze do bólu i z wyrzeczeniami, potrafisz ująć w słowa coś tak jak ja własnych myśli nie obejmuję i jesteś tym "kim chciałbym być" ...
    Agat lub dla niektórych Aga P

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zaskoczyłaś mnie!!! To ja się na starość dowiaduję, że chciałabyś być mną?
      Oj głupia! ;) ale kochana przyjaciółko, zostań sobą, i wybij sobie z głowy chcenie bycia kimś innym niż jesteś. To ty jesteś moim Guru! Kocham Cię :*

      Usuń
  4. Ależ mi bliskie to zaczynanie i niekończenie, poszukiwania .. czy poszukiwania zawsze są porażką? ;*

    się dowiadujemy
    czegoś o sobie

    /no jakoś to sobie trzeba zracjonalizować :))/

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. "się dowiadujemy czegoś o sobie"

      - no i nasunęło mi się...gdy pytam Mżonka o coś, a on nie bardzo chce mi odpowiedzieć, wtedy wypala:

      "Teraz nie, ale się dowiaduj" :)

      :*

      Usuń
  5. Skąd ja to znam? U mnie to pewnie była nieznana wtedy dziecięca dyslektyczna nadpobudliwość zderzona z uwierającym życiem. Imałam się wszystkiego i chwytałam wszystkich, wierząc, że znajdę na zewnątrz spokój i równowagę. Nic bardziej mylnego. Trzeba szukać w sobie. Znaleźć kamień, który uwiera, a potem siłę, by go wytrząsnąć z buta bez względu na to jak bardzo jesteśmy do niego przywiązani. Poczucie winy zostawić za sobą razem z nim.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. I widzisz Thuja, u normalnego człowieka poszukiwania to dziecięca nadpobudliwość, bo to jest czas na szukanie wygodnych butów :) A Mirabelka jako podsuszona czterdziestoletnia śliwka powinna już chyba wiedzieć co ją w tym bucie uwiera. A nie wie! Ciągle nie wie!

      :*

      Usuń
    2. Życie uwierało mnie w dorosłości. I bardziej rosłam, tym bardziej uwierało. Trzeba dojrzeć, pozałatwiać sprawy, zająć się sobą za wszelką cenę, zrobić porządek. Zrobiłam stosunkowo niedawno. Z wielkim hukiem. Nie oglądając się za siebie. Teraz wiem, że żyję. Odzyskałam straconą młodość. Wszystko przed Tobą!

      Usuń
    3. No ale co zrobić jak ja z tych niecierpliwych?

      Usuń

Tu byłem - Zenek
(Twój komentarz może wyglądać i tak, ale jeśli nie będzie podpisany, to jak to mamusia mówiła: Z obcymi się nie rozmawia!)